czwartek, 28 lutego 2013

Mój ulubiony tusz w zestawie od Clinique :)

Witajcie,
O moim maskarowym ulubieńcu pisałam już nie raz...
Dzisiaj nie będę zanudzać kolejnymi wywodami na jego temat ale Wszystkim zainteresowanym tą maskarą chciałabym przedstawić fajną ofertę jego zakupu w zestawie jaki zaproponował Clinique:)



Zestaw ten kupiłam w Sephorze, cena regularna 129zł, czyli w cenie maskary mamy jeszcze dodatkowe produkty i kosmetyczkę:)


 
Przypominam , że do 3 marca trwa akcja 20% zniżki na wszystko:)
Po tym rabacie zestaw można kupić za 103,20zł.
W skład zestawu wchodzi:
 
 
 
 
 
1)  Tusz High Impact Extreme Volume , o którym pisałam TUTAJ
2)  Kredka do powiek w kolorze 101 black diamond
 
 
 
 
kredkę również bardzo lubię, jest trwała,miękka,ma iskrzące drobinki, świetnie się nią maluje kreski, ale też stosuję ją jako bazę pod cienie - TUTAJ
 
3) Krem pod oczy All About Eyes
 
 
 
 
Krem ten w składzie ma witaminę B6 i E oraz fosfolipidy, ma za zadanie zmniejszać cienie, obrzęki, drobne zmarszczki i długotrwale nawilżać.
Jak dla mnie tylko nawilża, ale dobrze:)miałam już kilka takich miniaturek i nie zauważyłam działania innego jak nawilżenie i jeśli szukacie takiego produktu to polecam:)
 
 
Ale to nie koniec niespodzianek od Clinique:)
 
Przy zakupach powyżej 220zł dostajemy w prezencie kolejną kosmetyczkę z miniaturkami:)
 
 

 
 
a w niej :
 
 
 
 
1) Nawilżający krem do twarzy Moisture Surge

 
2) Tusz do rzęs HIgh Impact

3) Płyn do demkakijażu




4) Błyszczyk do ust w kredce Chubby Stick Moisturizing Lip Colour Balm


 
 
5) Krem pod oczy z metalową kulką do masażu
 
 
 
 
 
Jeśli planujecie zakup maskary czy jakiś innych produktów z Clinique to zachęcam Was do skorzystania z tej oferty.
Tusz polecam gorąco:) z kredki też będziecie zadowolone:) a resztę produktów warto przetestować zanim sięgniecie po pełnowymiarowe kosmetyki:)
 
pozdrawiam
Ines

wtorek, 26 lutego 2013

Rosy Bow i migotka Essence:)

Hej,

Wszędzie tyle migoczących pazurków się pojawia , że postanowiłam i ja coś pokombinować a przy okazji krótka recenzja lakieru do paznkoci Rosy Bow Diora i Migotki Essence:)
Kuszona u Was nową kolekcją Diora na paznkociach zakupiłam :)



Rosy Bow  to kolor 355, a Panna Migotka Essence z kolekcji Colour &Go , nr 29

Kolorek Diora bardzo przypadł mi do gustu:) oglądałam u Was , różne z tej kolekcji ale ten mi najbardziej podpasował..
Schody zaczęły się dopiero podczas pierwszej aplikacji, nałożyłam pierwszą warstwę i zauważyłam jak się bardzo smuży... zmyłam myśląc , że może słabo odtłuszczona płytka, kolejne podejście i to samo. Może nie mam super gładkiej płytki ale z innymi lakierami nie mam większych problemów:(
Zmyłam... Nałożyłam bazę wygładzającą płytkę, pierwsza warstwa znowu smugi, może mniejsze ale jednak, odczekałam aż wyschnie i nałożyłam drugą, znacznie lepiej to wyglądało ale do ideału jeszcze daleko... na to wszystko top coat... i schnie i schnie, dobrze , że to niedziela była i już po objedzie bo by mnie szlak.....
Nie wytrzymałam tego napięcia nerwowego i zmyłam... zmywacz był już wyczuwalny dość mocno w łazience:)
Ale nie poddałam się, tym razem bez bazy, jedna warstwa, której już postanowiłam się nie przyglądać i następna, potem topik:) i już wyschło znacznie szybciej, a moje tętno wróciło do właściwego tempa:)
Ciężko mi się też malowało w pobliżu skórek, pędzelek niby ok szeroki i na półokrągło przycięty ale dość sztywny...
Jakoś przez to przebrnęłam...


A że chciałam coś urozmaicić wybrałam brokat od Essence :


 
Bardzo fajne te brokaty, subtelne, i trwałe, kupiłam go w Hebe za 6,99zł , są w różnych kolorkach, jeśli macie ochotę gorąco polecam, ja jestem z nich zadowolona:)

Essence nałożyłam na serdeczniaka
 
 
 
tu możecie zobaczyć krycie Rosy Bow, dla mnie śednie...
 
 
 
Jeśli chodzi o trwałość Diora uważam, że jest świetna, u mnie trzyma się już 3 dzień, a nie siedzę i nie pachnę tylko... nawet końcówki nie są starte:)
 

 
 
 
Myślę,że nie będzie to wielką ekstrawagancją jeśli nawet na codzień pociągnę Essence na wszystkich pazurkach, jak myślicie?
 
 
 
 
 
Jak Wam się podoba ten duet?
 
 
 
Moża macie jakieś sposoby na te smugi.....
 
 
Pozdrawiam
Ines
 

niedziela, 24 lutego 2013

Clinique kontra Chanel, porównanie maskar

Witajcie,

Kilka dni testowałam tusz do rzęs Le Volume De Chanel,
maskara ma wyraźnie wydłużać, pogrubiać, rozdzielać i podkręcać rzęsy dzięki gumowej szczoteczce w kształcie płatka śniegu.
Tusz jest w intensywnie czarnym kolorze - 10 Noir, zawiera olejek z płatków kamelii, przez co wzmacnia, odżywia i uelastycznia rzęsy.
Miniaturkę tego tuszu otrzymałam w Sephorze po okazaniu ulotki zapraszającej po odbiór:).
Moją ulubioną maskarą, jak już pewnie zdążyłyście zauważyć, jest tusz Clinique High Impact Extreme Volume i z nim będę porównywać Chanel:)



Dziś już mam swoją opinię i w kilku słowach i fotkach chciałam pokazać Wam obydwie maskary:)

Le Volume De Chanel



Szczoteczka tej masakary jest bardzo "gibka", ładnie się poddaje rzęsom, nabiera odpowiednią ilość tuszu bez ociekania:)

Clinique High Impact Extreme Volume



 
Szczoteczka tej maskary  jest trochę większa , mniej elastyczna, ale również bardzo dobrze się nią maluje rzęsy.
Z opisem producenta:
Tusz do rzęs, który ekstremalnie pogrubia rzęsy i zwiększa ich objętość, a jednocześnie rozdziela je i wydłuża. Dzięki specjalnej formule nie rozmazuje się i nie kruszy. Unikalna szczoteczka umożliwia precyzyjną aplikację. Bezpieczny dla wrażliwych oczu oraz osób noszących szkła kontaktowe. Przetestowany okulistycznie.
















                                                                  od lewej Chanel i Clinique




Fotorelacja:

1) po jednokrotnej aplikacji

* Chanel

                                          
rzęski lekko sklejone
 
 

* Clinique
 


2) dwukrotnie pociągniete

 
* Chanel


 
mocniej sklejone niż po pierwszej warstwie, szczoteczka upaćkała górną i dolną powiekę


* Clinique


 
 
 
 
tu widać przewagę czarności tuszu Chanel( prawe oko  na zdj!) nad Clinique( lewe oko )
 
3) nie mogłam  oprzeć  się pokusie by nałożyć kolejną porcję i są już 3 warstwy


* Chanel
 
 
i w tym momencie o 4 warstwie przestałam myśleć:(na powiece miałam już sporą ilość, smoky może bym nie roztarła z tej ilości ale nie mogłam się już na to patrzeć:(


* Clinique


tu też się zaczynają sklejać rzęsy ale nie ma masakry tylko maskara:)
 
 
 
rzęsy przy wewnętrznym kąciku oka są znacznie lepiej wytuszowane -Clinique ( lewe oko na zdj!)
 
 
I jeszcze parę fotek w makijażu:
 
* Chanel
 

 

 
 
 
* Clinique
 
 
 
 
 
 
Wiecie już pewnie kto w tym maskarowym starciu u mnie wygrał:)

Z całą pewnością Chanel nie kupię , cieszę się, że miałam okazję ją przetestować ale na tym koniec naszej współpracy:)
Jedno muszę jej przyznać ,Chanel nie kruszy się przez cały czas pobytu na moim rzęsach, rzęsy są elastyczne i miekkie, Clinique potrafi się po 6-8h kruszyć a rzęsy są bardziej sztywne.
 
 
Dziewczyny, jak Wam się widzi i jedna i druga maskara? Używacie którąś z nich?Chętnie przyłączę się do dyskusji:)
 
Ines
 
 
 


Wyniki rozdania:)

Witajcie,
Dziękuję serdecznie Wszystkim za zainteresowanie moim blogiem i za udział w moim rozdaniu:)
Bardzo mnie cieszy Wasza obeność w tym co tworzę :)
W losowaniu wzięło udział 115 Waszych  losów.

 
 
Zestaw kosmetyków jaki przygotowałam w rozdaniu poprzez losowanie trafia do La Niny!
 
 
 
 
Gratuluję !:)bardzo proszę o przesłanie danych do wysłania na mój adres mailowy:)
Jeszcze raz Wam Wszystkim dziękuję :)
Pozdrawiam
Ines
 
 


sobota, 23 lutego 2013

Love me - makijaż ze Smashboxem...

Cześć:)

Obiecłam pokazać makijaż z nowej paletki Smashbox Love me , trochę się już zapoznałam z kolorystyką i wybrałam 4 kolory , które pokażę Wam w zmalowanym oku:)
Paletka pochodzi z najnowszej kolekcji sygnowanej nazwą LOVE ME :
Wygląda bardzo uroczo.....



 
kolory takie jak widać:
- beżyk
- ciepły jaśniutki brązik
- trochę brudnego fioletu
- zielonkawy
- granat


nie ma opisu jak się te kolory nazwają, więc będe operować kolorami jakie im przypisałam ;)









Jak pierwszy raz na nią spojrzałam , najbardziej mi ten zielonkawy nie pasował, nie wiedziałam za bardzo jak go wtopić w całą resztę ,ale teraz jestem zadowolona, że jest właśnie taki kolorek:)

Swatch:



niestety tu kolory nie wyszły tak jak bym chciała i takie jakie są w rzeczywistości, ale nie mam innej foty:(

Jeśli chodzi o cienie... trochę się obsypują przy nakładaniu, sprawdzałam na kilku rodzajach pędzli i w stosunku do każdego tak samo się zachowują...
Nie należą do tych mocno napigmentowanych, żeby uzyskać kolor trzeba nałożyć kilka razy, bardzo dobrze się rozcierają, tak dobrze , że kolor znika .... mają iskrzące drobinki(oprócz zielonkawego i beżyku), i tu jestem zadowolona, lubię taki akcent w cieniach:)
Myślałam, że to obsypywanie będzie mnie denerwować gdy za każdym razem po użyciu będę zmuszona do wyczyszczenia paletki... ale nic z tego , paletka testowana już kilka dni i nie czyszczona ani razu:)wielki plusik!
Zastanawiałam się też jak będzie z tymi cieniami w mniejszej przegródce, czy nie będę ciapkać ich nakładając te większe i na odwrót, i też nie zauważyłam problemu, może je sobie sama w głowie wymyślam zanim się wydarzą:) no ale takie  miałam dylematy;)

Taki  króciutki step by step,zobaczycie dokładniej kolory :)

 
 1) na powieki nałożyłam bazę pod cienie MUFE , a na nią , na powiekę ruchomą i ciupkę poza nią cień "ciepły jaśniutki  brązik"



choć na fotce wyszedł bardzo jaśniutki ,ma fajny odcień wpadający w brąz...

2) w załamaniu powieki i w zewnętrznym kąciku oka nałożyłam "brudny fiolecik", dokładnie roztarłam, nakładałam kilka razy gdyż po rozcieraniu kolor mi znikał a ja go bardzo chciałam;)



 
tu już lepiej widać ten brąz, ale też widać jak mało nasycony jest ten fiolecik

3) na górnej dolnej powiece od połowy, narysowałam kreskę cieniutkim pędzelkiem kolorem "granat"


 
ten kolor zdecydowanie wygrywa jesli chodzi o pigmentację, tu widzicie jedną warstwę !

4) linię wodną zaznaczyłam kredką Lancome, a rzęsy... jak zwykle :) Clinique, kącik wewnętrzny rozświetliłam, i tu znalazł zastosowanie i swoje miejsce właśnie ten "zielonkawy" :), pod łuk brwiowy Mac Vanilla













Użyte kosmetyki:


Końcem końców ... jestem zadowolona z tej paletki, mogłyby być bardziej nasycone te kolory, ale jeśli szukacie czegoś na dzień, co się trochę migocze, a na wieczorową porę granat się przyda,
to polecam:)
Trwałość na bazie 10 godzin:)
Koszt coś około 120zł w Sephorze, a teraz warto skorzystać z 20% zniżki na wszystko , która trwa do 3 marca:)

Może macie tę paletkę i coś doradzicie, może na mokro?podsuwajcie propozycje, chętnie przetestuję :)

 Miłego sobotniego popołudniaka ;*
Ines